top of page
  • Writer's pictureWojciech Falenta

Na stadionie

Tekst archiwalny: 11.11.2015

Mecz jest po to, żeby kibic był na meczu.*

W kończącej się rundzie jesiennej ligowego sezonu odwiedziłem lokalne stadiony wszystkich klas rozgrywkowych od Ekstraklasy po III ligę. Byłem w dużych miastach (Gliwice, Tychy, Katowice) i małych miejscowościach (Piotrówka, Zdzieszowice), na nowych (Piast, GKS Tychy) i starych obiektach.


Najbardziej interesowało mnie oczywiście boisko, stąd nieodłącznie towarzyszyły mi notes, długopis i notatki. Przy okazji, obserwowałem jednak również atmosferę - na i poza murawą - oraz to, w jaki sposób kluby starają się zachęcić ludzi do przychodzenia na mecze.


Uprzejmość nie kosztuje


I jak to wygląda, w porównaniu do tego, co widziałem na Wyspach? Jest... inaczej. Zupełnie inne są realia finansowe. Inna jest kultura. Ale inny jest też stopień kreatywności, a przede wszystkim zwyczajnego pomyślunku klubów.


Bardzo podobały mi się akcja marketingowa Piasta Gliwice przy okazji meczu z Wisłą Kraków (dwa tysiące darmowych koszulek z napisem historické výsledky dla kibiców), zaangażowanie młodych ludzi do pracy na stadionie GKS-u Tychy czy... miła pani kasjerka na obiekcie Rozwoju Katowice.


Znacznie mniej przypadły mi do gustu atmosfera obojętności w sali prasowej na tym samym Piaście, podejrzliwa policjantka na tym samym Rozwoju czy wyjątkowo niemiła obsługa w Zdzieszowicach (w tym pani sprzedająca bilety i jednocześnie jedząca pizzę).


Na stadionach, które odwiedziłem, poza samym meczem dzieje się niewiele. Wszędzie gra muzyka i jest spiker, często pojawiają się młodzi zawodnicy klubowych Akademii.

Piast czy GKS Tychy mogą sobie oczywiście pozwolić na więcej - akcje marketingowe przed czy pokazy w przerwie spotkania. Ale już uprzejma obsługa nie wymaga nakładów finansowych - ewentualnie usprawnienia rekrutacji lub krótkiego szkolenia.


W piątki o 18:00


Najbardziej tej jesieni zirytowała mnie jednak sytuacja w moim mieście. Konkretnie: domowe mecze Odry Opole rozgrywane w piątki o godzinie 18:00.


Powodów, dla których jest to zły termin (nie tylko godzina, ale również dzień tygodnia) na rozgrywanie spotkań, jest tak wiele, że aż trudno uwierzyć, że ktokolwiek mógł wpaść na taki pomysł, a następnie uparcie się go trzymać. Wymienię kilka:


1) Wielu ludzi pracujących musi się spieszyć, żeby zdążyć na godzinę 18:00, a co dopiero pojawić na stadionie chwilę wcześniej, napić piwa i zjeść kiełbaskę (=mecz ma być przyjemnością).


2) Po całym dniu i tygodniu ludzie są zmęczeni - tym bardziej, gdy muszą jeszcze spieszyć się na mecz (=mecz ma być rozrywką).


3) Opole to miasto, z którego wielu ludzi, zwłaszcza młodych, wyjeżdża, a w tygodniu pracuje lub studiuje poza domem. Trudno, żeby zdążyli zjechać na weekend i jeszcze pojawili się na meczu w piątkowe, późne popołudnie (=mecz ma być zbiorowiskiem lokalnej społeczności).


4) W piątek po południu i wieczorem odbywają się treningi opolskich szkółek piłkarskich, w tym Akademii Odry, przez co młodzi zawodnicy potencjalnie aspirujący w przyszłości do gry w klubie, wraz ze swoimi trenerami, nie mogą chodzić na mecze seniorów (=mecz ma budować przywiązanie młodych ludzi do klubu).


W rezultacie na mecze Odry przychodzi po kilkaset osób. Ja byłem na jednym z ostatnich czterech spotkań.


Dla porównania: na rozgrywane w sobotni wieczór spotkanie derbowe z Ruchem Zdzieszowice (dzień wcześniej Polska grała z Niemcami, więc - jak brzmiała linia klubu - nie wypadało grać w piątek) przyszło półtora tysiąca widzów, a w przerwie meczu odbyła się prezentacja zawodników poszczególnych grup wiekowych Akademii Odry.


Zacznijmy od początku


Często można usłyszeć, że polskie kluby nie robią wystarczająco dużo, aby zachęcić ludzi do przychodzenia na stadiony. Brakuje kreatywnych, przemyślanych i sprawnie przeprowadzonych kampanii marketingowych. Nie ma pieniędzy.


Obserwacje poczynione na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy skłoniły mnie do innego wniosku. Brak ciekawych akcji marketingowych, a przede wszystkim środków finansowych może rzeczywiście stanowić bolączkę. Ale może warto się cofnąć i zacząć od początku?


Najpierw stwórzmy warunki, by jak najwięcej ludzi i jak najwięcej różnych grup kibiców mogło przyjść na mecz. Następnie zadbajmy o miłą, uprzejmą, uśmiechniętą obsługę, przekładającą się na atmosferę na stadionie.


Potem pomyślimy co dalej.


* Cytat pochodzący od kibica LZS-u Piotrówka.

0 views0 comments

Recent Posts

See All

Angielska rewolucja?

Tekst archiwalny: 14.11.2019 Dziś wieczorem reprezentacja Anglii przypieczętuje awans do finałów mistrzostw Europy, jeżeli w tysięcznym meczu w swojej historii pokona na Wembley Czarnogórę. Młoda druż

bottom of page