top of page
  • Writer's pictureWojciech Falenta

W oderwaniu

Updated: Jul 8, 2023

Momentami nietrudno odnieść wrażenie, że sami edukatorzy traktowani są przedmiotowo. Jako narzędzia do przekazania kursantom treści zawartych w często przestarzałych prezentacjach.

Mały piłkarz* przyszedł na trening**.


Piłką nożną fascynował się, jak tylko sięgał pamięcią.


Uganiał się za nią godzinami, gdzie tylko popadło.


Oglądał mnóstwo meczów, co tylko leciało w telewizji.


Rozmawiał o niej z kimkolwiek, kto tylko znalazł się w pobliżu.


Czy mogło zatem dziwić, że idąc na pierwszy trening**


Chciał przede wszystkim się podzielić?


Tym, co już wiedział?


Tym, co już potrafił?


Tym, co sam wymyślił?


Ale mały piłkarz* chciał też słuchać.


Chciał dowiedzieć się czegoś nowego.


Chciał zobaczyć coś, z czym wcześniej się nie spotkał.


Chciał doświadczyć czegoś, co nie przyszło mu nawet do głowy.


Trening** nie wyglądał jednak tak, jak mały piłkarz* się spodziewał.


Mały piłkarz* rzadko czuł się na treningu** bezpiecznie.


Rzadko mógł swobodnie się wypowiedzieć.


Rzadko mógł swobodnie zadziałać.


A jeszcze rzadziej miał wrażenie, że ktokolwiek w ogóle zwraca na niego uwagę.


I interesuje się tym, że to właśnie on na ten trening** przyszedł.


Na koniec mały piłkarz* zaczął się zastanawiać.


A może ta piłka nożna wcale nie jest aż tak ciekawa?


---


A teraz przeczytaj powyższy tekst raz jeszcze, zastępując:


* mały piłkarz -> trener


** trening -> kurs


---


Celem tego przydługiego tekstu jest spisanie własnego spojrzenia na kursy trenerskie dla trenerów pracujących na poziomie amatorskim (grassroots) organizowane pod egidą Polskiego Związku Piłki Nożnej, a także podzielenie się pomysłami na poprawę ich poziomu.


* * *


PERSPEKTYWA

Jako trener kształciłem się dotychczas głównie poza strukturami PZPN-u. Trenerską edukację rozpocząłem w 2015 roku, kończąc kurs FA Level One angielskiego Football Association. Następnie pracowałem przez pięć lat w sieci szkółek piłkarskich Football Academy, która była w tamtym okresie oparta głównie na zagranicznych wzorcach szkoleniowych. Miała też własny program szkolenia i organizowała wiele wewnętrznych inicjatyw dla trenerów, w tym tzw. kursy licencyjne.

Ścieżkę kształcenia proponowaną przez PZPN rozpocząłem po zakończeniu współpracy z Football Academy. Kurs Grassroots C zrealizowałem w Opolskim Związku Piłki Nożnej (sezon 2020/21). Kurs UEFA B ukończyłem w Małopolskim Związku Piłki Nożnej (sezon 2022/23).

Od trzech lat prowadzę stronę na Facebooku, służącą mi jako własne narzędzie samorozwojowe.


ZASTRZEŻENIE

Spojrzeniu przedstawionemu w tym tekście przyświeca chęć zmaksymalizowanego rozwoju, czyli dążenie do stworzenia najlepszej możliwej edukacji - zgodnie z nowoczesnymi trendami, a nawet wykraczającej poza ich ramy poprzez propozycje dotychczas niepraktykowanych rozwiązań.

Wiele spośród wyzwań poruszonych poniżej nie dotyczy wyłącznie PZPN-u ani polskiej edukacji. To wyzwania ogólnoświatowe.


WNIOSKI

Przechodząc do celu tego tekstu, do moich najważniejszych wniosków należą:


  1. Edukacja trenerów na poziomie grassroots nie wydaje się stanowić istotnej części działań federacji ani lokalnych związków.

  2. PZPN powinien niejako zejść na ziemię i dostosować kształt ścieżki edukacyjnej dla trenerów do współczesnych realiów.

  3. PZPN-owi brakuje ludzi o rozwiniętych kompetencjach edukatorskich, stąd poziom zajęć na kursach trenerskich dla mas jest wielce zróżnicowany.

  4. PZPN powinien w pierwszej kolejności zadbać o ujednolicenie standardów organizacyjnych na podstawowych kursach trenerskich.

  5. Treści szkoleniowe dla trenerów proponowane przez PZPN pozostają jednowymiarowe.


REKOMENDACJE

Wśród propozycji rozwiązań wyróżnię z kolei:


  1. Ujednolicenie przez Szkołę Trenerów PZPN wszelkich wytycznych organizacyjnych wraz ze wzorami dokumentów przekazywanych kursantom przez wojewódzkie związki.

  2. Zadbanie o większą autonomię dla edukatorów prowadzących zajęcia podczas kursów.

  3. Dostosowanie struktury kursów do potrzeb współczesnych kursantów.


NAJLEPSZE PRAKTYKI

Zanim spróbuję omówić każdy z powyższych wniosków oraz rekomendacji, pozwolę sobie wskazać wybrane spośród najlepszych praktyk edukatorskich, jakie zaobserwowałem na kursach trenerskich PZPN-u:


  1. Zrównoważone kryteria przyjęcia uczestników na kurs UEFA B (szczegóły).

  2. Rozpoczęcie kursów od zapoznania się pomiędzy uczestnikami.

  3. Przeznaczenie części zajęć na anonimową sesję pytań i odpowiedzi - od uczestników do edukatora (dr Jerzy Lipczyński).

  4. Zaproszenie do współprowadzenia zajęć innego edukatora (Konrad Czapeczka i Rafał Malinowski).

  5. Nagranie zajęć praktycznych i następnie omówienie ich przy wykorzystaniu materiału wideo (Krystian Pać).

  6. Jak wyżej, z dodatkowymi zadaniami obserwacyjnymi wyznaczonymi dla wybranych kursantów podczas zajęć praktycznych (prof. Henryk Duda).

  7. Zaproszenie do współudziału w zajęciach praktycznych zawodników (Piotr Wrześniak).

  8. Poproszenie o poprowadzenie części zajęć pokazowych przez wybranego z uczestników, mającego doświadczenie w danej kategorii wiekowej (Maciej Lisicki).

  9. Organizacja mikrogrup oraz wyjazdu studyjnego w ramach kursu UEFA B.

  10. Wymóg realizacji staży trenerskich.


1. PRIORYTETY

W poprzednich latach trudno było oprzeć się wrażeniu, że edukacja trenerów nie stanowiła istotnej części działań Polskiego Związku Piłki Nożnej. Sytuacja zmieniła się dopiero po dojściu do władzy Cezarego Kuleszy, który na stanowisko szefa związkowej Szkoły Trenerów mianował Pawła Grycmana. Ten ostatni zainicjował dotychczas wiele pozytywnych w moim przekonaniu zmian, choć - podobnie jak wcześniej - priorytetowo wydaje się traktować trenerów pracujących lub dążących do pracy na poziomie zawodowym.

Tymczasem na szczeblu lokalnym organizacja kursów Grassroots C oraz UEFA B ewidentnie sprawia wrażenie pobocznej części działalności wojewódzkich związków. Koordynatorzy i kierownicy tych kursów (a także przynajmniej część edukatorów) mają zwyczajnie wiele innych, ważniejszych, zajęć od dbania o początkujących trenerów. Stąd, o czym niżej, tak niski poziom organizacji wymienionych kursów.

Brutalna prawda jest taka, że pełen entuzjazmu człowiek pragnący rozpocząć edukację trenerską od związkowych kursów nie ma co liczyć na profesjonalne, inspirujące doświadczenie. PZPN wraz z wojewódzkimi związkami koncentrują się bowiem głównie na wąskiej górze (pod postacią zarówno trenerów, jak i zawodników), nie znacznie liczniejszym dole piramidy. Ten, na przykładzie kursów, pozostaje na uboczu działań federacji.


Pytanie do zastanowienia: którzy trenerzy bardziej potrzebują wsparcia PZPN-u? Ci dążący, często własną drogą, do pracy na najwyższym poziomie? Czy ci, dla których związkowe kursy trenerskie stanowią lwią część edukacji? A może po prostu wszyscy?


2. REALIA

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Szkoła Trenerów PZPN stara się w ostatnim czasie stać bardziej ludzka i dostosować do współczesnych, wcale nie tylko zagranicznych trendów edukatorskich.

Z mojej perspektywy, na razie z takim sobie powodzeniem.

Prawdopodobnie największe wyzwanie federacji stanowi zmiana mentalności i wyzbycie się przekonania o swojej wyższości. Na przykładzie kursów trenerskich: być może w przeszłości PZPN rzeczywiście mógł sobie pozwolić na traktowanie aspirujących trenerów z góry. Dziś, a w zasadzie od wielu już lat, w dobie powszechnego dostępu do ogólnoświatowych trendów szkoleniowych oraz licznych jakościowych inicjatyw edukacyjnych organizowanych w naszym kraju, wydaje się, że federacja powinna okazać więcej pokory i w końcu zacząć postrzegać kursantów na równi. Realizowanie krok po kroku ścieżki kształcenia proponowanej przez PZPN od dawna nie stanowi już przecież ani jedynej, ani najbardziej atrakcyjnej formy rozwoju trenerskiego.


ŚRODOWISKO

Środowisko tworzone przez wojewódzkich organizatorów kursów określiłbym jako obojętne oraz pozbawione energii. Owszem, w trakcie kursów - za sprawą części edukatorów - zdarzają się bardzo inspirujące zajęcia. Stanowią one jednak tylko wycinek raczej demotywującej całości. Osobiście kurs UEFA B zacząłem z pozytywnym nastawieniem. Skończyłem z myślą: “nareszcie po wszystkim”.

Energię zabiera przede wszystkim podejście do kursantów. Poniżej najbardziej dobitne przykłady.


  1. Na początku kursu UEFA B obiecano nam trzymiesięczny dostęp do LiveTagPro. Kiedy konkretnie? Jak będą zajęcia z analizy, przekazano nam. W zapowiedzianym terminie dostępy jednak nie przyszły. Kiedy jeden z kursantów zapytał o nie jakiś czas później podczas zajęć, usłyszeliśmy w odpowiedzi, że musicie się skontaktować z ProTrainUpem. Dostępy otrzymaliśmy dopiero po publikacji linka do tego artykułu na łamach portalu Weszło Junior, z inicjatywy ProTrainUpa.

  2. Mogliście do mnie napisać, odparł z kolei edukator, kiedy kursanci zwrócili uwagę na to, że organizator nie zapewnił im materiału wideo przydatnego do wykonania zadania domowego z analizy gry. Dla porównania: uczestnicząc w przeszłości w kursie (w Anglii) oraz studiach podyplomowych (w Polsce) poświęconych temu samemu zagadnieniu, materiał wideo zawsze zapewniał organizator.

  3. Podczas wyjazdu studyjnego otrzymaliśmy do wypełnienia arkusz obserwacji treningu. Równocześnie nakazano nam stanąć po przeciwnej stronie boiska i oglądać większość zajęć z odległości kilkudziesięciu metrów. Prowadzący nie przekazali kursantom nawet tematu treningu (sic!). Jak mam dokonać obserwacji, skoro nie wiem nawet, co trenerzy powiedzieli zawodnikom? - słusznie spuentował jeden z kursantów.

Trudno nie odnieść wrażenia, że przez omawiane kursy przebija się zmęczenie. Zmęczenie koniecznością organizacji kolejnej, jeszcze jednej edycji.



ŚCIEŻKA

Moim zdaniem Szkoła Trenerów nie stworzyła dotychczas wartościowej ścieżki kształcenia dla trenerów zainteresowanych realizowaniem się (w większości miejsc trudno to przecież tak naprawdę nazwać pracą z prawdziwego zdarzenia) na poziomie amatorskim. Wartościowej, czyli takiej, która realnie wyposażyłaby aspirujących trenerów w przydatną wiedzę do rozpoczęcia szkoleniowej drogi.

Na bazie własnych doświadczeń uważam, że w Polsce brakuje kursu dla całkowicie początkujących trenerów. Mam na myśli takich, którzy jeszcze nigdy nie poprowadzili żadnego treningu i chcieliby zdobyć podstawowe informacje, niejako przygotowujące ich do zrobienia pierwszego kroku. Treść kursu Grassroots C, podczas którego szczegółowo omawiane są elementy poszczególnych kategorii wiekowych, uważam za zbyt zaawansowaną dla ludzi, którzy nie odróżniają jeszcze w praktyce chociażby specyfiki pracy z dziećmi w różnym wieku.


Propozycja: skopiowanie rozwiązania Angielskiego Związku Piłki Nożnej i stworzenie odpowiednika tzw. wprowadzającego kursu FA Level One, który na Wyspach został od niedawna przeniesiony w całości do sieci. Jego założenia przetłumaczyłem tutaj. Dodatkowa zaleta? Ogólnodostępność kursu:


  • do udziału wystarczy połączenie z internetem,

  • uczestnik realizuje program, kiedy mu pasuje;

  • niska cena.


DLA KOGO

W powiązaniu z poprzednim punktem, twierdzę, że federacja powinna przemyśleć, dla kogo organizuje omawiane kursy trenerskie.

Zabierając się za tworzenie jakiegokolwiek programu edukacyjnego, warto wyjść od pytania: kto będzie odbiorcą tego programu? Innymi słowy: kim są ludzie, którzy mogą się nim zainteresować? I dalej: jakie stoją za nimi motywacje?

Na kursach trenerskich Grassroots C oraz UEFA B spotkałem uczestników, których podzieliłbym na następujące, główne grupy:


  1. ludzi, którzy zapisali się na kurs trenerski z ciekawości (spora część kursantów Grassroots C),

  2. ludzi, którzy potrzebują papierka do prowadzenia drużyny w piłce jedenastoosobowej lub programie certyfikacji (spora część kursantów UEFA B),

  3. ludzi, którzy mają ambicje pracować jako trenerzy w piłce profesjonalnej (raczej pojedyncze osoby).


Oczywiście największym absurdem aktualnej ścieżki kształcenia trenerów przez PZPN pozostaje wymóg posiadania licencji UEFA B przez tzw. “pierwszych trenerów” w klubach objętych złotą gwiazdką programu certyfikacji. Trener chcący pełnić taką rolę - niezależnie od tego, czy interesuje go praca z dziećmi w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym - musi ukończyć kurs, którego treść przeznaczona jest w całości pod piłkę jedenastoosobową (sic!).


ROLA

Mając określonych uczestników programu edukacyjnego, możemy zastanowić się, w jaki sposób jesteśmy w stanie zaspokoić ich potrzeby. W odniesieniu do zidentyfikowanych wyżej grup ująłem potrzeby trenerów w następujący sposób:


  • grupa 1 - potrzeba inspiracji,

  • grupa 2 - potrzeba konkretnych narzędzi do pracy,

  • grupa 3 - potrzeba przygotowania do kolejnych szczebli trenerskiej edukacji.


Refleksja: czy biorąc pod uwagę niski poziom organizacji (o którym niżej) oraz zróżnicowaną jakość zajęć omawiane kursy trenerskie rzeczywiście (1) inspirują ludzi do zaangażowania się w szkolenie, (2) w przypadku kursu UEFA B dostarczają jakichkolwiek narzędzi do pracy dla trenerów pracujących z dziećmi w programie certyfikacji?


Propozycja: każdy człowiek zapisujący się na kurs trenerski Grassroots C/UEFA B wypełnia krótką ankietę dotyczącą własnych motywacji (np. co sprawia, że chcesz wziąć udział w kursie?) i potrzeb (np. jak konkretnie lub w jakich obszarach chciałbyś, żeby udział w kursie pomógł ci w rozwoju/czego szukasz?). Następnie część kursu uczestnik odbywa indywidualnie. Np. spotyka się z dobranym do jego potrzeb edukatorem trzykrotnie w trakcie kursu (raz online - omówienie potrzeb, raz na boisku - wizyta edukatora, raz na egzaminie - podsumowanie).


STRUKTURA

Oderwana od rzeczywistości wydaje się również struktura kursu. UEFA B składa się obecnie z:


  • ośmiu dwudniowych zjazdów,

  • dwóch spotkań w mikrogrupach (2x2 treningi),

  • wyjazdu studyjnego,

  • indywidualnego stażu (od weekendu do weekendu),

  • egzaminów praktycznego i końcowego.


Co więcej, w ramach zjazdów, szokująco niska pozostaje z mojej perspektywa liczba zajęć praktycznych. W Krakowie przez pierwsze cztery zjazdy, czyli de facto połowę kursu, byliśmy na boisku dwa razy (sic!).


Propozycja:


  • cztery dwudniowe lub osiem jednodniowych zjazdów w połączeniu z webinarami (w tygodniu w godzinach wieczornych lub nagrane wcześniej do odtworzenia przez kursantów w wygodnym terminie),

  • cztery spotkania w mikrogrupach (4x2 treningi),

  • dwa spotkania indywidualne z edukatorem (online oraz w rzeczywistym środowisku kursanta),

  • wyjazd studyjny,

  • indywidualny staż (od weekendu do weekendu),

  • egzaminy praktyczny i końcowy.


SPÓJNOŚĆ

Jak dla mnie, kursowi UEFA B w aktualnym kształcie brakuje ponadto spójności. Z jednej strony, kurs zostaje przedstawiony uczestnikom jako skierowany pod piłkę jedenastoosobową na poziomie amatorskim. Następnie, by podać dwa przykłady, na zajęciach z analizy skupiamy się na grze reprezentacji Polski na mistrzostwach światach w Katarze, po czym odbywamy wyjazd studyjny do akademii klubu zawodowego, którego juniorskie drużyny występują na poziomie Centralnej Ligi Juniorów.

Czy tego rodzaju treści nie powinny być częścią kursów UEFA A/UEFA Pro oraz UEFA Elite Youth, zamiast UEFA B?


FORMA

Ostatnim elementem omawianych kursów trenerskich, niedostosowanym z mojego punktu widzenia do współczesnych realiów jest forma prowadzonych zajęć. Niestety, na kursach niezmiennie dominuje mało efektywna z perspektywy uczenia się forma wykładowa, w dodatku często pozbawiona zaplanowanej interakcji i nierzadko wydłużona kosztem zajęć na boisku. Jak wyglądają z kolei zajęcia warsztatowe? Zazwyczaj na zasadzie: macie swoje mikrogrupy? No, to przygotujcie konspekt.


Imponująca kreatywność środków treningowych.


* * *


Jako przerywnik w czytaniu tego artykułu wziąłem pod lupę koncepcję LEARNS, zaprezentowaną przez Finkę Maiju Kokkonen na ubiegłorocznej Ogólnopolskiej Konferencji Trenerów Edukatorów. Poniżej odniosłem ją do aktualnego stanu kursów trenerskich PZPN.


L - “learner-centred” - uczący się w centrum procesu


Koncepcja: kształcenie trenerów ma charakter zindywidualizowany.

PZPN: kształcenie trenerów ma charakter zbiorowy (wszyscy realizują te same treści).


E - “environment” - środowisko


Koncepcja: przyjazne i pełne szacunku środowisko, w którym trenerzy czują się swobodnie, by wnieść swój wkład bez zostania ocenionymi.

PZPN: tylko niektórzy (nieliczni?) edukatorzy potrafią budować takie środowisko.


A - “actively involved” - aktywnie zaangażowani


Koncepcja: kursanci są aktywnie angażowani podczas zajęć.

PZPN: spora część zajęć ma charakter siedzenia i słuchania.


R - “reflection” - refleksja


Koncepcja: trenerzy regularnie uczą się dokonywać refleksji.

PZPN: tylko niektórzy trenerzy edukatorzy rozumieją znaczenie refleksji.


N - “new” - nowe


Koncepcja: przekazywane treści są aktualne, a stosowane strategie przekazu innowacyjne.

PZPN: tylko część edukatorów przekazuje nowe trendy, w innowacyjny sposób.


S - “stretch” - wyzwanie


Koncepcja: poziom wyzwania jest starannie dobrany i odpowiedni dla każdego trenera na każdym etapie uczenia się.

PZPN: poziom trudności kursu jest raczej niski, a na pewno nie ma charakteru zindywidualizowanego.


Komplet przetłumaczonych materiałów pochodzących ze wspomnianego wystąpienia opublikowałem tutaj.


* * *


3. EDUKATORZY

Oczywiście żadna koncepcja nie zostanie wcielona w życie bez odpowiednich ludzi. Nie inaczej jest w przypadku Szkoły Trenerów PZPN. Ta wyznacza ramy. Za organizację kursów dla mas bezpośrednio odpowiedzialne są jednak wojewódzkie związki.

Paweł Grycmann chwali się tym, że znacząco podniósł wymagania dla trenerów edukatorów. I w tym miejscu nasuwa mi się pytanie: czy federacja tylko wymaga, czy również daje trenerom edukatorom coś w zamian?

Na bazie doświadczeń z kursu UEFA B osobiście nie uważam, by odpowiedzialność za wielce zróżnicowany - od bardzo wysokiego po lekko żenująco - poziom zajęć ponosili wyłącznie edukatorzy. Twierdzę wręcz, że leży ona bardziej po stronie federacji.

Momentami trudno oprzeć się wrażeniu, że sami edukatorzy traktowani są przedmiotowo. Na zasadzie: tu masz prezentację, zrób zajęcia. No to edukator jedzie, włącza prezentację i prowadzi. Zgodnie ze schematem. Powielonym po raz n-ty. Po prostu na innej grupie kursantów. Na marginesie: tak samo przedmiotowo czuje się traktowany trener na kursie. I potem tak samo ten trener traktuje zawodnika na treningu.

Można wręcz pokusić się o twierdzenie, że edukator ma w tym łańcuchu najgorzej. Zawodnik często może przecież liczyć na informację zwrotną ze strony trenera. Trener doczeka się feedbacku podczas kursu. Tymczasem zajęć prowadzonych przez edukatora nie ocenia nikt. Co najwyżej kursanci. O ile oczywiście edukator sam o to poprosi.

Czy w takich warunkach można wymagać od edukatora większego zaangażowania? Jaka jest jego autonomia i poczucie rozwoju, czyli dwa podstawowe budulce zaangażowania?

Za bieżący przykład mogą posłużyć w tym miejscu arkusze refleksji wprowadzone na kursach przez Szkołę Trenerów (na marginesie: świetne narzędzie!). Na czym polega problem? Większość edukatorów na kursie UEFA B potraktowała ich wykorzystanie na kursie jako konieczność, uzasadniając je słowami zbliżonymi do:


  • zostaliśmy zobligowani, żeby zaczynać zajęcia od tych arkuszy

czy

  • wymagają od nas tego w związku.


Drugą kwestią jest dobór ludzi do roli edukatorów przez federację. Kto najczęściej zostaje mianowany na trenera edukatora? Wydaje się, że ten, kto zostaje uznany za dobrego trenera. Niby logiczne. Szkopuł polega na tym, że pełnienie roli edukatora wymaga innego zestawu kompetencji. I tak, jak nie każdy dobry piłkarz zostanie równie dobrym trenerem, a średniej klasy piłkarz może zostać trenerem świetnym, tak nie każdy dobry trener zostanie równie dobrym edukatorem, a średniej klasy trener może zostać edukatorem świetnym.

Osobiście uważam, że podczas kursu UEFA B miałem okazję uczestniczyć w zajęciach z wieloma (wyłącznie?) dobrymi trenerami. Ale zarazem tylko z kilkoma naprawdę dobrymi edukatorami.




4. ORGANIZACJA

Większość rozwiązań zaproponowanych w tym tekście ma oczywiście charakter bardziej strukturalny, co oznacza, że ich ewentualne wdrożenie wymaga (często sporo) czasu. Niektóre z przedstawionych przeze mnie pomysłów zostały już zresztą zainicjowane przez Szkołę Trenerów (patrz: wykorzystanie piramidy uczenia się czy zapowiadane przez Pawła Grycmanna odejście od rozbudowanych form wykładowych na kursach trenerskich). W tym miejscu podzielę się natomiast refleksją na temat kluczowego w moim przekonaniu aspektu kursów PZPN-u, którego korekta może - i powinna! - zostać przeprowadzona od ręki. Chodzi o kwestie organizacyjne.

Istnieje pewien paradoks. W debacie publicznej większość uwagi powiązanej z kursami trenerskimi organizowanymi przez federację wydaje się być poświęcana treściom i ewentualnie formom nauczania. Tymczasem rozmawiając z trenerami znajdującymi się w trakcie lub świeżo po kursach, zdecydowanie najczęściej wyrażają oni niezadowolenie związane nie z jakością samych zajęć, co organizacją kursu jako całości.

Na przykładzie zrealizowanego ostatnio przeze mnie kursu UEFA B mogę tylko potwierdzić powyższą opinię. Lista kwiatków o charakterze organizacyjnym jest tak długa, że na wypisanie ich wszystkich zwyczajnie szkoda klawiatury. Niektóre kwestie są zresztą tak absurdalne, że momentami aż trudno w nie uwierzyć. Należą do nich:


  • przekazywanie kursantom jednych wytycznych (np. dotyczących wymogów staży realizowanych w ramach kursu) drogą ustną i zupełnie innych drogą mailową (za pomocą najczęściej przestarzałych dokumentów),

  • zorganizowanie zjazdu z analizy gry, którego główną część stanowi obserwacja meczu ligowego, w pierwszy weekend stycznia (sic!),

  • zorganizowanie wszystkich zajęć praktycznych pod piłkę jedenastoosobową w trakcie kursu na boisku wielkości orlika do piłki pięcioosobowej (sic!),

  • brak… flamastrów do pisania na tablicy podczas części zajęć,

  • przełożenie egzaminu końcowego, zaplanowanego na weekend, na piątek w godzinach roboczych (warto zwrócić uwagę, że większość kursantów stanowią osoby pracujące).


Propozycje rozwiązań:


  1. Ogólnopolskie ujednolicenie wszelkich dokumentów wysyłanych przez wojewódzkie związki kursantom.

  2. Konieczność (jeśli takowa istnieje - rzeczywistej) akceptacji harmonogramu oraz miejsca prowadzenia kursu przez centralę.

  3. Wyposażenie edukatorów w podstawowe przyrządy do prowadzenia zajęć.


5. JEDNOWYMIAROWOŚĆ

W ostatnim punkcie wrzucę największy (jedyny?) kamyczek do ogródka związku. Dotyczy czegoś, czego niezmiennie nie potrafię zrozumieć. Nazywam to jednowymiarowym postrzeganiem piłki nożnej przez federację.

Na przykładzie:

Na kursie trenerskim angielskiego Football Association poznałem piłkę nożną przez pryzmat modelu czterech rogów: techniczno-taktycznego, fizycznego, psychologicznego i społecznego. Każdy środek treningowy, jaki zobaczyłem na kursie, miał zapewniać zawodnikom rozwój we wszystkich czterech obszarach. W rezultacie, w kolejnych latach własnej praktyki trenerskiej starałem się najpierw wypisać po jednym elemencie z wymienionych czterech zakresów, a następnie ułożyć pod tę całość środki treningowe. Holistycznie.

Na kursie trenerskim UEFA B kilkukrotnie poproszono nas w ramach zadania domowego o przygotowanie konspektu. Za każdym razem podano nam jednak wyłącznie aspekt taktyczny lub ewentualnie motoryczny do uwzględnienia w planie zajęć. Resztę, po dopytaniu, mieliśmy sobie wybrać samodzielnie. Konspekt był następnie oceniany wyłącznie przez pryzmat realizacji celu/tematu (najczęściej) taktycznego.

W moim przekonaniu Polski Związek Piłki Nożnej niezmiennie nie rozumie, że piłka nożna jest czymś znacznie więcej niż tylko grą taktyczno-motoryczną. Jest to również gra techniczna (tego, w rozumieniu detali technicznych, nie ma na kursach PZPN za grosz!), psychologiczna (pojedyncze zajęcia na UEFA B) oraz społeczna (te kwestie podejmowali, bardziej z własnej woli, pojedynczy edukatorzy). Chyba, że - po prostu - federacja uważa, że sama taktyka i motoryka wystarczą.

I właśnie ten ostatni punkt niestety nie daje mi nadziei na wyraźną poprawę poziomu piłkarskiego szkolenia w naszym kraju.


* * *


Mały piłkarz* przyszedł na trening**.


Piłką nożną fascynował się, jak tylko sięgał pamięcią.


Uganiał się za nią godzinami, gdzie tylko popadło.


Oglądał mnóstwo meczów, co tylko leciało w telewizji.


Rozmawiał o niej z kimkolwiek, kto tylko znalazł się w pobliżu.


Czy mogło zatem dziwić, że idąc na pierwszy trening**


Chciał przede wszystkim się podzielić?


Tym, co już wiedział?


Tym, co już potrafił?


Tym, co sam wymyślił?


Ale mały piłkarz* chciał też słuchać.


Chciał dowiedzieć się czegoś nowego.


Chciał zobaczyć coś, z czym wcześniej się nie spotkał.


Chciał doświadczyć czegoś, co nie przyszło mu nawet do głowy.


Trening** wyglądał jeszcze lepiej, niż mały piłkarz* się spodziewał!


Mały piłkarz* od razu poczuł się na treningu** bezpiecznie.


Od pierwszych chwil mógł swobodnie się wypowiedzieć.


Szybko mógł swobodnie zadziałać.


Przez cały trening** miał wrażenie, że trenerzy*** zwracają na niego uwagę.


I interesują się tym, że to właśnie on na ten trening** przyszedł.


Na koniec mały piłkarz** doszedł do wniosku.


Ta piłka nożna jest jeszcze ciekawsza, niż sądziłem!


- - -


A teraz przeczytaj powyższy tekst raz jeszcze, zastępując:


* mały piłkarz -> trener


** trening -> kurs


*** trener -> edukator


- - -


Choć nie było to pierwotnym celem pisania powyższego tekstu, biorąc pod uwagę poświęcony czas, pozwolę sobie na sam koniec podzielić się linkiem do materiałów edukacyjnych, jakie przygotowałem w ubiegłym roku.

1,029 views0 comments

Recent Posts

See All
bottom of page