Tekst archiwalny: 12.01.2016
Niespełna rok temu podjąłem nowy kierunek rozwoju. Zacząłem kształcić się na trenera piłki nożnej dzieci i młodzieży. Dziś to praca, która sprawia mi najwięcej satysfakcji.
FA Level 1
Kurs wprowadzający FA Level 1 zamierzałem zrobić od początku studiów. Nie dlatego, że chciałem zostać trenerem. Byłem po prostu ciekaw, jak wygląda kurs trenerski; czego można się na nim dowiedzieć.
Ostatecznie dopiero moja zapoczątkowana przed kilkunastoma miesiącami współpraca z Football Academy (UK) zmotywowała mnie do zapisania się na czterodniowe szkolenie.
Kurs organizowała fundacja charytatywna nieodległego mi wówczas klubu Accrington Stanley. Odbyłem go w grupie 16- i 18-latków z miejscowej szkoły, którzy mieli kurs w programie nauczania. Żadnych zbędnych formalności. Koszt: 50 funtów (lunch w cenie).
FA Level 1 nie odmienił mojego życia, ani sposobu postrzegania piłki nożnej. Składa się z części teoretycznej oraz praktycznej. Towarzyszą mu kurs pierwszej pomocy i tzw. "safeguarding", czyli szkolenie z zakresu bezpieczeństwa dzieci w pracy trenera. Na zaliczenie trzeba wypełnić arkusz z ćwiczeniami, w tym przeprowadzić krótki trening w postaci przydzielonej przez prowadzącego zabawy, zgodnie z określonymi wytycznymi.
Kurs przebiegł w przyjaznej atmosferze. Prowadzący był miły, kompetentny i otwarty. Każdy z uczestników otrzymał ponadto sowity segregator z materiałami szkoleniowymi (pisanymi oraz wideo).
Co kluczowe, niedługie przecież szkolenie pozwoliło mi jednak spojrzeć na piłkę nożną z kolejnej, nowej perspektywy.
Ciekawa była zwłaszcza - dla mnie - myśl przewodnia kursu. Angielski Związek Piłki Nożnej, zarówno za pośrednictwem prowadzącego, jak i załączonych do segregatora szkoleniowego materiałów wideo uczy trenerów nie autorytarnego, a otwartego prowadzenia zajęć. Konkretnie: odejścia od wydawania poleceń i stymulowania umysłów zawodników za pomocą licznych pytań. Cel? Wykształcenie inteligentnych, kreatywnych, myślących zawodników.
Zbieranie doświadczenia
Niemal od razu po kursie rozpocząłem zbieranie doświadczenia w polonijnej szkółce Football Academy Accrington, której zajęcia miałem okazję odwiedzić wcześniej jako dziennikarz.
Przez kilka miesięcy regularnie przychodziłem na treningi i jeździłem na turnieje. W różnych rolach: asystowałem trenerom, sam prowadziłem zajęcia, pomagali mi inni wolontariusze, wcielałem się w sędziego, pomagałem przy organizacji, obserwowałem.
Następnie, po podjęciu pracy w Polsce, zostałem jednym z trenerów najmłodszej grupy wiekowej (cztero-, pięciolatki) w Football Academy Opole, gdzie od początku września uczymy się poprzez zabawę dwa razy w tygodniu. Od tamtego czasu miałem też okazję poprowadzić kilka treningów ze starszymi grupami, a nawet pojechać w zastępstwie na turniej z rocznikiem 2007.
Co ważne, mam możliwość rozmawiania oraz obserwowania pracy kilku bardzo dobrych, doświadczonych trenerów, od których sam mogę się uczyć i wyciągać to, co w mojej ocenie najlepsze.
Praca trenera jest dla mnie ciekawa nie ze względów szkoleniowych. Traktuję ją przede wszystkim jako pracę z dziećmi oraz pracę nauczyciela. Moim kluczowym wyzwaniem jest nie "co", a "w jaki sposób" prowadzić zajęcia i przekazywać ich treść tak, aby wywoływać uśmiech na twarzach dzieci oraz pomagać im się rozwijać.
Moja droga do tego zawodu jest zresztą nietypowa. W odróżnieniu od większości trenerów, ja zakończyłem karierę klubową na etapie młodzika (choć później trenowałem i grałem jeszcze w Anglii: na i poza uniwersytetem). W pewnym momencie zainteresowałem się taktyką i zacząłem analizować mecze oraz zawodników. Można więc napisać, że oceniałem pracę trenerów, zanim sam poznałem ją od środka.
Szkolenie w Polsce
Poza regularną praktyką, staram się wzbogacać swoją wiedzę i stale rozwijać poprzez uczestnictwo w szkoleniach trenerskich.
Mimo ciągle wielu negatywnych opinii dotyczących szkolenia młodzieży w naszym kraju, nie sposób zaprzeczyć, że przeszło ono w ostatnich latach znaczącą przemianę. Na lepsze.
Dla zobrazowania: kilkanaście lat temu największym urozmaiceniem moich treningów był trening... strzelecki. Bardziej ambitne rzeczy (np. zwody!) ćwiczyło się dopiero na obozach. Dziś można porozmawiać z ośmiolatkiem o... przyjęciu kierunkowym.
Biorąc udział w kolejnych szkoleniach, wspaniale jest zobaczyć, jak wielu trenerów, jak Polska długa i szeroka, chce z jednej strony podnosić swoje kwalifikacje, a z drugiej dzielić się wiedzą. Każde ze szkoleń, w których wziąłem udział w ostatnich tygodniach - kursokonferencja Lubuskiego Związku Piłki Nożnej w Czerwieńsku, inicjatywa Fundacji na Rzecz Rozwoju Polskiej Piłki Nożnej czy projekt "Piłka Nożna Dla Dzieci" - posłużyło mi jako inspiracja. Każde skłoniło mnie do refleksji. Z każdego udało mi się coś wynieść i móc następnie wykorzystać w swojej pracy.
Z zadowoleniem stwierdzam, że prowadzący szkolenia zachęcają do takiego samego podejścia do zawodników, jak na angielskich kursach. Pytania, pytania, pytania. Nakłanianie zawodników do samodzielnego wyciągania wniosków.
Budująca jest również formuła kolejnych szkoleń. Na szczęście sporadyczne wystąpienia przybierają formę mówienia do ściany. Części teoretycznej zawsze towarzyszą zajęcia praktyczne. Co więcej, spotkania przybierają formę dyskusji, wymiany doświadczeń i poglądów oraz stanowią świetną platformę nawiązywania kontaktów w nowym dla mnie środowisku.
Fajnie jest stawać się jego częścią.
コメント