To cecha, którą najbardziej podziwiam u innych.
Dobra książka to taka, którą po przeczytaniu polecisz innym.
Bardzo dobra książka to taka, z której w trakcie czytania robisz notatki.
Znakomita książka to taka, po przeczytaniu której zrobisz coś z tym, co przeczytałeś.
Genialna książka to taka, do której będziesz wracać i wracać.
* * *
Simon Sinek był mi znany już od jakiegoś czasu.
Jego zdanie: "ludzie nie kupują tego, co robisz, ale DLACZEGO to robisz" wręcz dźwięczało mi w uszach.
Simon zainspirował mnie na tyle, że w 2020 roku obejrzałem co najmniej kilkadziesiąt materiałów wideo z jego udziałem. I nie chodzi mi o krótkie, najczęściej parominutowe treści, które regularnie umieszcza na swoim kanale na YouTubie. Mam na myśli te trwające każdorazowo minut kilkanaście, a nawet godzinę i dłużej.
W ostatnim półroczu zabrałem się też za lekturę jego książek. Były to kolejno: "Zaczynaj od dlaczego" (w lipcu), "Liderzy jedzą na końcu" i "Gra bez końca" (w okresie świąteczno-noworocznym).
Delikatnie rzecz ujmując, nie zawiodłem się.
Momentami byłem wręcz zszokowany.
* * *
Oczywiście najmocniej trafiają do nas rzeczy, które nas dotyczą. Takie, które tak jakby sami przeżyliśmy. Takie, których wydajemy się doświadczać na co dzień.
Chwilami miałem wrażenie, że czytam o organizacji, w której spędziłem ostatnich kilka lat. W szczegółach. Tak, jakby Simon tam był.
- To niemożliwe, że ktoś to wszystko wcześniej opisał i jeszcze naukowo uzasadnił - pomyślałem.
* * *
Nie będę jednak psuł czytania tym, którzy lekturę którejkolwiek z książek Simona mają dopiero przed sobą. Jeśli chcesz całkowicie się zaskoczyć, możesz śmiało zakończyć czytanie tego tekstu w tym miejscu. Wrócisz tutaj po lekturze.
Przejdę do sedna.
Książki Simona są zarówno dobre (właśnie polecam), bardzo dobre (robiłem notatki), znakomite (o tym niżej), jak i genialne (większość tej pierwszej zdążyłem przeczytać już po raz drugi).
Co zrobiłem zatem po ich przeczytaniu?
Sam zastanowiłem się nad swoim własnym DLACZEGO i swoją własną SŁUSZNĄ SPRAWĄ.
I zastanawiam się dalej.
Jeżeli chodzi o DLACZEGO, czyli to, co inspiruje mnie do działania i sprawia, że odczuwam stan przepływu, początkowo (latem) wymyśliłem to sobie tak:
poszukiwanie nowych dróg.
Niedługo później zaś:
robienie rzeczy inaczej niż wszyscy.
Dziś, po wzięciu w dłoń długopisu, poszedłem natomiast krok dalej:
inspirowanie ludzi do poszukiwania nowych dróg poprzez odwagę do robienia rzeczy inaczej niż wszyscy.
Co do SŁUSZNEJ SPRAWY, czyli wizję idealnego świata, o jaki chciałbym walczyć, spróbowałem na razie tak:
tworzenie świata, w którym ludzie mają otwarte umysły, potrafią ze sobą rozmawiać i są gotowi do modyfikowania swoich poglądów.
Na tę chwilę nie mam pojęcia, czy dobrze kombinuję i zapewne będę myślał dalej. Być może potrzebuję skonsultować się z Simonem, ale dam sobie jeszcze trochę czasu na samodzielną refleksję.
* * *
Jak wpadłem - na tę chwilę - na swoją SŁUSZNĄ SPRAWĘ?
Z początkiem roku przypomniałem sobie swój archiwalny wpis z początku ubiegłego roku pt. "Mam Marzenie" (co ciekawe, pisząc tamten tekst, ani przez chwilę nie przyszedł mi do głowy Martin Luther King). To moja idealistyczna wizja tego, jak mogłyby wyglądać dziecięce rozgrywki w piłce nożnej.
Zgodnie z definicją, SŁUSZNA SPRAWA musi dotyczyć jednak czegoś szerszego.
Zwróciłem zatem uwagę na coś, co moim zdaniem przeszkadza nam - zwłaszcza w Polsce - w codziennym życiu (tak, zapominamy teraz o piłce nożnej i dzieciach również). Coś, co rodzi konflikty. Prowadzi do nieporozumień. Uniemożliwia nam wspólny rozwój.
Ostatnio zastanawiałem się nad jedną najważniejszą cechą, jakiej szukałbym u potencjalnego trenera piłki nożnej w szkółce piłkarskiej (no dobra, wróciliśmy, ale obiecuję, że tylko na chwilę).
Doszedłem do wniosku, że jest nią: otwarty umysł. Gotowość do wysłuchania opinii innych, refleksji, a nawet nie tyle zmiany, co właśnie modyfikacji (=dodania czegoś, ale niekoniecznie ze zwrotem o 180 stopni) swoich własnych poglądów.
Tego bardzo mi brakuje w naszym codziennym życiu. W to niestety nie wyposaża nas nasz system edukacji.
Jesteśmy zamknięci. Wiemy lepiej. Najchętniej dawalibyśmy tylko rady. Najlepiej, gdyby każdy był taki sam. Myślał i zachowywał się dokładnie tak jak ja. Zupełnie tak, jakby moje zdanie w dowolnej dziedzinie życia na jakikolwiek temat było jakąś prawdą objawioną. Tak musi być i koniec. Twoja opinia jest zła.
(Nic, tylko życzyć powodzenia w budowaniu jakiegokolwiek efektywnego zespołu.)
Tymczasem wystarczyłoby się otworzyć. Wysłuchać i przyjąć inny punkt widzenia, bez oceniania go. Zaakceptować to, że dwie odmienne opinie mogą być dobre. Jedna może być lepsza dla mnie, inna dla ciebie. Ja mogę wziąć coś z twojej, ty coś z mojej. A jak nie, to trudno. Życie toczy się dalej.
Wystarczyłoby, że każdy z nas miałby świadomość podstawowych założeń modelu DISC, a już samo to sprawiłoby, że potrafilibyśmy ze sobą lepiej rozmawiać. Znalibyśmy przede wszystkim swoje własne mocne i słabe strony. Dostrzegalibyśmy zalety i wady innych. Wiedzielibyśmy, jak mogą odbierać nas inni, kiedy nadużywamy naszych atutów. Pracowalibyśmy nad niedostatkami. Potrafilibyśmy pomóc innym.
Wystarczyłoby, że każdy z nas byłby otwarty na nowe. Nie chodzi o to, że to, co robisz obecnie, jest złe. Nie musi być ani złe, ani dobre. Może być wręcz dobre. Ale to nie oznacza, że nie możesz czegoś do tego dodać. Spróbować. Przetestować. Poeksperymentować. Nikt cię nie krytykuje. Tylko daje ci feedback. I chce dla ciebie dobrze.
(Tego wszystkiego potrzebuje efektywny zespół.)
Zakończę ten wpis poniższym fragmentem "Gry bez końca".
[...] przyznanie, że sami jesteśmy częścią problemu, może być wstydliwe lub wręcz poniżające. Jednocześnie jednak stajemy się częścią rozwiązania problemu, a to z kolei działa inspirująco i daje nam poczucie siły.
Zabieram się do działania. :-)
コメント