Tekst archiwalny: 12.10.2015
Rozegrane, awansowane, poświętowane - reprezentacja Polski po raz trzeci z rzędu zagra w finałach mistrzostw Europy, a, jak nietrudno było przewidzieć, nasi piłkarze znowu znaleźli się na ustach całego kraju. Tonując euforię (można już?), warto jednak przeanalizować kontekst. I pamiętać... O czym?
***
Pamiętajmy, że awans był naszym celem. I to realistycznym. Kadra Adama Nawałki nie dokonała czegoś niemożliwego. Awans na Euro 2016 od samego początku wydawał się osiągalny. Po pierwsze dlatego, że z każdej grupy eliminacyjnej kwalifikowały się (co najmniej) dwa zespoły. Po drugie dlatego, że - obok Niemców - za rywali mieliśmy znacznie mniejsze i na papierze słabsze piłkarsko nacje, pozbawione zawodników pokroju Roberta Lewandowskiego i Grzegorza Krychowiaka. Naszemu selekcjonerowi należą się pochwały za to, że jego najlepsi zawodnicy spełnili oczekiwania i pociągnęli drużynę za sobą, a utworzony kolektyw pomyślnie przechodził przez kolejne etapy eliminacji.
***
Pamiętajmy, że nie przeszliśmy eliminacji jak burza. W odróżnieniu od kadry Jerzego Engela, Pawła Janasa i Leo Beenhakkera, reprezentacja Adama Nawałki musiała walczyć o awans do ostatnich... sekund ostatniego meczu eliminacji. Choć odniosła historyczne zwycięstwo nad Niemcami, pod względem stylu gry nie można porównywać tamtego spotkania do niesamowitych wygranych nad Portugalią (Chorzów!) czy Norwegią (Oslo!). Kadra Nawałki nie przywiozła też trzech punktów z żadnego meczu wyjazdowego przeciwko bezpośrednim konkurentom do awansu, podczas gdy Engel wygrywał - obok Oslo - w Kijowie i Cardiff, gdzie zwyciężył również Janas, podobnie jak w Wiedniu, a Beenhakker w Brukseli czy remisując w Lizbonie (po co Krzynówek strzela... o, gol). To były eliminacje wytrwałości i radzenia sobie w różnych okolicznościach, nie efektownych zwycięstw i regularnych festiwali strzeleckich. To były eliminacje Lewandowskiego i Milika, ale także Mili czy Peszki (spadło na lewą, to kopnę).
***
Pamiętajmy, że ta reprezentacja ciągle się tworzy. Kadra Adama Nawałki cały czas jest w budowie. O ile znamy jej szkielet (Fabiański, Glik, Krychowiak, Milik, Lewandowski), na wszystkich innych pozycjach pomiędzy meczem z Irlandią a czerwcem mogą zajść istotne zmiany. Nie wiadomo, w jakiej formie będą poszczególni kadrowicze za kilka miesięcy. Jak rozwinie się sezon Kamila Grosickiego w Rennes? Czy do pełni formy wróci Jakub Błaszczykowski? Czy swoją dyspozycję ustabilizuje Łukasz Piszczek? Jak będą prezentować się nasi ligowcy - Pazdan, Mączyński, Wawrzyniak, Linetty, Peszko i Mila? Ten zespół nadal będzie się kształtował. Miejmy nadzieję, że tylko na lepsze.
***
Pamiętajmy o kolejnych eliminacjach. Najwyższa też pora, byśmy zaczęli spoglądać dalej niż na najbliższe osiem miesięcy. Niezależnie od losowania grup, przestańmy (związek, sztab, zawodnicy, media, kibice) pompować balonik, a skupmy się na solidnym przygotowaniu do turnieju i WRÓĆMY Z NIEGO SILNIEJSI, niż na niego wyjechaliśmy. Bez zbędnej presji, a z koncentracją na swojej grze, zbieraniu doświadczenia i robienia postępów. Zamiast nadal żyć z eliminacji do eliminacji - i selekcjonera do selekcjonera - zróbmy wszystko, abyśmy właśnie w kolejnych eliminacjach byli mocniejszym zespołem, gotowym do nawiązania rywalizacji o powrót na finały mistrzostw świata.
***
Na razie mamy tylko ciągle przeciętną reprezentację z kilkoma indywidualnościami. Wykorzystajmy to Euro, aby w dłuższej perspektywie stać się kadrą solidną - regularnie kwalifikującą się na turnieje mistrzostw Europy, zawsze rywalizującą o wyjazd na mundial i gotową do gry o wyjście z grupy na obu turniejach.
***
Cieszmy się. Czujmy dumę i satysfakcję. Ale przede wszystkim patrzmy przed siebie. Na listopadowe mecze z Walią i Czechami. Pomni błędów z poprzednich turniejów, na właściwe przygotowanie do czerwcowego Euro. I wreszcie na kolejne lata rozwoju reprezentacji i całej polskiej piłki. Oby pod przewodnictwem Zbigniewa Bońka oraz Adama Nawałki.
Comments